Jakiś czas temu gdy przygotowywałem się do maratonu robiłem
treningi na bieżni w oparciu o tempo z zegarka. Oczywiście zakładałem że pomiar
GPS ma jakiś poziom swojej dokładności, ale dopóki nie sprawdziłem tych różnic
myślałem, że są to wartości nie istotne.
I tu niespodzianka, a myliłem się grubo. Trening rytmów czy
interwałów oraz krótszych tempówek na bieżni (dłuższe lepiej robić w terenie, po
prostu mniej kręcenia się w kółko, a i pofałdowana trasa też ma swoje atuty)
jest mocno przekłamany.
Zerknijcie na poniższą tabelę, dałem tam trzy przykładowe
okrążenia na bieżni 400 m
Różnica tempa jest tak duża, że sięga nawet 13 sekund, a to
znaczy że chcąc trenować np. na progu mleczanowym w oparciu o GPS, tak naprawdę nawet
się do niego nie zbliżymy. A co dopiero szybsze odcinki.
Od tamtej poru biegnąc na trening, na bieżni zapisuję założenia
treningowe na ręce, albo po prostu pamiętam. Wiem, że w nowoczesnych zegarkach
można to ustawiać, ale tak naprawdę to strata czasu.
Tak że jak już jesteście na bieżni, korzystajcie z idealnego
okrążenia czterystu metrów. To nie oznacza aby na bieżni nie biegać z włączonym GPS-em, te dane
jakie zbiera zegarek są jak najbardziej do wykorzystania, chociaż by aby
wiedzieć jaką mamy objętość treningu, czy jaki mamy dryf tętna.
Pozdo
Pozdo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz