Rozpoczęcie sezonu tego zestawienia jeśli chodzi o miejsca, raczej udana. Natomiast gdyby analizować oddzielnie to obydwa biegi nie poszły, a raczej zaliczyłem klęskę bo myślałem że jestem lepszy niż jestem.
Pierwszy bieg, czyli dyszka, do czwartego kilometra za
szybko, zabrałem się z pierwszym peletonem jaki się utworzył. Z początku nie
czuję się zmęczenia bo stopniowo narasta i tempo wydało się możliwe do
utrzymania, ale jak się później okazało była to błędna decyzja.
Pierwszy kilometr 03:25 drugi kilometr 03:31, natomiast średnie
tempo z trzech kilometrów 03:32.
Ostatecznie skończyłem z wynikiem 37:14 czyli
tempo średnie 03:44, wniosek z tego taki że gdybym nie przegiął na początku to średnie tempo 3:40 było do utrzymania.
Co by to dało ? Na pewno nową życiówkę na poziomie 36:30, lepsze
miejsce w OPEN a tak jest klapa.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A półmaraton ? no cóż pobiegane jeszcze mniej taktycznie niż
dyszkę, ale tutaj pojawił się jeszcze jeden problem. Problem z wypróżnieniem
przed zawodami i ostatecznie bieganie ze złogami jelitowymi, które nabiałem aż
dwa dni. Wypchane kich kończą się dość silna kolką, która męczyła mnie przez
połowę dystansu.
Założenie miałem proste, zrobić nową życiówkę i jak los da
stanąć na podium. Nic z tego nie wyszło bo tak jak poprzedni bieg za szybko na początku.
O ile za szybko, no miejscami schodziłem do tempa 3:00 co jest dla mnie
wyzwaniem biegu jedno kilometrowego, a ja robię takie wyskoki na półmaratonie. Głupota
?
Ale do rzeczy, opiszę gdzie były błędy.
Piąty kilometr minąłem po 18:49, średnie tempo aby osiągnąć
taki czas to 03:43. A spójrzcie jeszcze raz powyżej, miałem takie średnie tempo
na 10 km, więc co ja do cholery robię ? istny brak szacunku do dystansu. Jeszcze
trzeba zaznaczyć że pierwsze 5 km było lekko pod górę.
Oczywiście zapłaciłem za to później, i ostatecznie
skończyłem z czasem 1:26:00. Czas fatalny.
Połowę dystansu biegłem z bardzo bolesną kolką, gdyby nie to
może dało by się jeszcze powalczyć. Co do kolki to myślę że wina leżała po
stronie wypchanych jelit żarciem, zbyt szybkim początkiem, no i lekka infekcja (przeziębienie
).
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dwa stary, dwa nieudane i co teraz ? Pobiegnę lepiej na
najbliższych zawodach, trzeba tylko odrobić lekcje.
A następne zawody na których można powalczyć o pudło to 5
mil z cyklu mila na start.
Zdjęcia udostępnione publicznie wykonane przez reporterów z kuriera, Elbrus Studio oraz P. Grzegorza S.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz