Czerwiec był sezonem startowym, a rozpoczął się od
Kasztelańskiej Piątki jeszcze w maju.
Nie udało się znacząco poprawić wyników, ale i tak uznaje
starty za udane tym bardziej że mam sporo pracy na budowie. Co oczywiście
wpływa na dyspozycję i lekkie zmęczenie.
Drugim takim minusem czerwca jest to że upały w Polsce są wręcz
afrykańskie, a to powoduje że nie ma możliwości mocnego podkręcenia tempa.
O samym biegu Kasztelańskim można poczytać tu
Pierwszego czerwca odbył się półmaraton Solidarności gdzie
udało się zająć w miarę wysokie miejsce, to znaczy 20 w kategorii Open. Pewnie
można powiedzieć że to dość odległa pozycja, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że
bieg jest mocno obsadzony przez zawodników z Kenii, Ukrainy, Białorusi.
Uzyskany czas to 1:23:07 co jest moim nowym rekordem życiowym
na dystansie półmaratonu.
Udało się również stanąć na podium uzyskując trzecie miejsce
w kategorii M30
Następny półmaraton dwa tygodnie po poprzednim, czyli 15
czerwca, to IV Kraśnik Półmaraton im. 24 Pułku Ułanów. Bieg z trudną trasą i
odsłoniętą niemal na całym swoim przebiegu. Temperatura tego dnia była wysoko w
okolicach 30 stopni.
Uzyskany czas nie cieszy bo 1:27:46 jest daleko po za moimi
możliwościami, ale innymi zawodnicy też pobiegli gorzej, co widać już w pozycji jaką zająłem. Było to 8 miejsce w kategorii Open, oraz pierwsze w kategorii
M30.
Jak widać mimo słabego czasu dość dobre miejsce, co
jednoznacznie pokazuje że nie tylko mi było ciężko. Wiadomo pudło cieszy, tym
bardziej że były nagrody finansowe.
Kolejne zmagania odbyły się na biegu charytatywnym w
Lubartowie na dystansie 10 km. Lubię biegać w tym mieście bo tam pierwszy raz
byłem na pudle.
Tym razem też się udało, i dobiegłem na 2 pozycji w
kategorii Open. Uzyskany czas to 37:56.
Było gorąco więc nie udało się pobiec optymalnie tego bieg. Chodź spartoliłem taktycznie
ten start i wyrwałem do przodu tempem 3:00 co oczywiście musiało się źle
skończyć. Prowadziłem do 6 km ale za zbyt szybie tempo zapłaciłem w drugiej połowie
dystansu i musiałem trochę zwolnić. A tak była szansa na dowiezienie pierwszego
miejsca.
Ostatni weekend startowy był dla mnie nowością bo miałem dwa starty
dzień po dniu.
Pierwszy start odbył się w Chełmie na VI Maestrocafe
Półmaratonie. I pod koniec sezonu startowego byłem już mocno zmęczony.
Pobiegłem w czasie 1:24:12 zajmując 6 miejsce w kategorii Open oraz 2 w kategorii
M30.
A na drugi dzień III
Leśna Dziesiątka Gminy Niemce. Trasa częściowo w lesie, po traktach leśnych i
drogach asfaltowych. Nogi nie pozwoliły kręcić z uwagi na zmęczenie z
poprzedniego dnia. Mimo to jestem zadowolony bo bieg sprawdził bardziej moją
silną wolę, tzw. mocną głowę, co na pewno przyda się na maraton. Zająłem 5
miejsce w kategorii Open, uzyskując czas 40:37.

Dla mnie był to bieg na mocno zmęczonych nogach, bo
półmaraton w Chełmie był o godzinie 18 a Leśna dziesiątka na drugi dzień o
godzinie 10. Czas pomiędzy startami to 16 godzin, a realnie 14 godzin na
regenerację. Tempo tego biegu było mocno zbieżne z tempem na maraton, co według
mnie jest dobrym prognostykiem.
Dodatkowo półmaratony wliczają się w cykl Korony półmaratonów Lubelszczyzny. Może na Gali która podobno jest planowana, będę mógł świętować
wysokie miejsce w GranPrix. Ale to się jeszcze zobaczy, bo sport jest nieprzewidywalny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz